Czyli kolejne popisowe danie imprezowe:) Jednym z podstawowych sposobów na przygotowanie cannelloni jest nadzianie makaronu
usmażonym mięsem i upieczenie go z sosem (pomidorowym lub beszamelowym) i żółtym serem. Otrzymujemy wtedy coś podobnego do lasagne. Ja
natomiast zwykle robię cannelloni w wersji odrobinę lżejszej – bez sosu. Nie jest
to może sposób zgodny ze sztuką, ale takie bardziej mi smakuje.
sobota, 15 lutego 2014
środa, 4 grudnia 2013
Smorodinówka, czyli nalewka z czarnej porzeczki
Do mojej kolekcji podlaskich przysmaków dorzucam jeszcze nalewkę z
kresowym rodowodem. W wersji oryginalnej (robionej kiedyś przez moją
mamę) zaczynamy od zalania spirytusem młodych liści z czarnej porzeczki, a
cały proces trwa prawie pół roku:) Ja postanowiłem pominąć
pierwszy krok, dzięki czemu skróciłem czas przygotowania nalewki
do 3 miesięcy. Nie sądzę żeby bardzo wpłynęło to na smak, oraz
na pozostałe walory tego trunku. Jak podaje ciocia Wiki, nalewka ta
podobno „ma korzystne działanie w zaburzeniach trawienia, nieżycie
górnych dróg oddechowych i bólu gardła” (klik).
Może to dzięki niej w tym roku ominęło mnie przeziębienie:) Pomimo właściwości leczniczych, zaliczam ją do bardzo niebezpiecznych trunków – czarna porzeczka całkowicie niweluje smak alkoholu i smorodinówka smakuje jak kompocik. Dopiero po chwili z żołądka dochodzi sygnał, że jest to jednak coś mocniejszego:)
wtorek, 29 października 2013
Tołkanica
O tym podlaskim przysmaku przypomniałem
sobie, gdy robiłem babkę kartoflaną z grzybkami według stuletniego
przepisu (klik). Jest to jedna z najprostszych potraw
jaką można zrobić z ziemniaków – wystarczy zerknąć na
listę składników. Nigdy wcześniej nie próbowałem tołkanicy, znałem ją tylko z opowiadań. Można ją zrobić na dwa sposoby: smażoną na patelni lub pieczoną. Chciałem spróbować czegoś nowego, a nie usmażyć ziemniaki z boczkiem i cebulą, więc zdecydowałem się na wersję pieczoną. Tołkanicę można
podać z sosem lub ze śmietaną, ale całkiem nieźle smakuje bez
dodatków.
czwartek, 17 października 2013
Farfalle z wędzoną makrelą, groszkiem i kaparami
Moje małe szkodniki uwielbiają
wędzoną makrelę. Zawsze jak przechodzimy w sklepie obok stoiska z rybami słyszę "Taatooo... kup makrelę" :) Jest trochę zabawy z
filetowaniem, ale warto. Szkodniki jedzą po prostu kanapki z
makrelą. Ja wolę zrobić z niej jakąś pastę albo sałatkę.
Ostatnio postanowiłem zrobić wersję „na bogato”: z makaronem, dodatkiem groszku i kaparów.
Smakowała wybornie, a jak widać na załączonym obrazku, prezentowała się też całkiem nieźle.
czwartek, 26 września 2013
Babka kartoflana z grzybkami
W dalszym ciągu
serii stuletnich przepisów zapraszam do wypróbowania babki
kartoflanej z grzybkami. Danie to jest podobne do podlaskiej
tołkanicy, którą może też kiedyś zaprezentuję.
„Utrzeć dobrze ugotowane
kartofle, grzyby ugotowane cienko posiekać, poddusić w maśle z
cebulą i pieprzem — rondelek wysmarować masłem, wysypać miałką
bułeczką i układać na przemian: warstwę kartofli i grzybów z
dodaniem miałkiej bułeczki, na wierzchu kartofle—ze smaku grzybów
zrobić sos z mąką, masłem i łyżką śmietany.
Nasz Dom(Tygodnik mód i powieści),
21/27-06-1913”
Źródło:
http://100lattemu.pl/index.php/styl-zycia/kulinaria2/88-przepisy/4597-babka-kartoflana-z-grzybkami
poniedziałek, 16 września 2013
Smażone kalmary
Ja wiem, że już miało nie być w tym
roku więcej potraw z Chorwacji. Jednak pojechałem tam po raz drugi,
tym razem na regaty (służbowo, na statek, do kapitana). Na jachcie
była kuchnia, a kolega miał ze sobą lustrzankę, więc nie mogłem
sobie darować:)
Wiem też, że bardzo podobny przepis
wrzucałem w zeszłym roku (o tutaj). Na swoje
usprawiedliwienie mam to, że smażone kalmary z pietruszką i czosnkiem są przepyszne i nigdy się nie nudzą:)
Tym razem za testerów robili koledzy
(i jedna z koleżanek) z którymi pływałem. Nie wszyscy zresztą –
niektórzy odmówili spróbowania morskich robali. Ich strata:)
piątek, 6 września 2013
Steki marynowane w winie i chutney z żurawiną
Czas na kolejny post z winem w tle. Do
steków wybrałem wino Celebro Argentina. Na etykietce były 3 rysuneczki,
podpisane: grill, steak, beef – czyli wszystko pasuje :) Po
ostatnich doświadczeniach z chutney'em mango
postanowiłem poeksperymentować i zrobiłem kolejną wersję tego
sosu, z wykorzystaniem marynaty w której moczyły się steki.
czwartek, 5 września 2013
Pigwówka, czyli nalewka z pigwy
Ponieważ pigwa (zwrócono mi uwagę, że są to owoce pigwowca, a nie pigwa, która jest znacznie większa i nie tak dobra na nalewkę), zwana także polską
cytryną, już dojrzała, czas na moją ulubioną nalewkę. No może
jedną z moich ulubionych nalewek... w zasadzie nie spotkałem
jeszcze nalewki, której nie lubię:) Jak ktoś zna taką, której
mogę nie polubić – chętnie ją przetestuję. Zrobienie pigwówki
nie jest zbyt skomplikowane. Wystarczy zsypać owoce cukrem, jak
puszczą sok – zalać je spirytusem i po kilku dniach rozcieńczyć
wodą. W zasadzie jest to przepis na większość znanych mi
owocowych nalewek... Ilość cukru zależy od owoców, a jeśli
chodzi o czas „leżakowania” – przeważnie im dłużej tym
lepiej.
Chutney mango
Na sos typu chutney natknąłem się
jakiś czas temu podczas przeglądania kulinarnej blogosfery.
Zaintrygowała mnie jego nazwa. Chutney (czatnej) jest to używany w
kuchni indyjskiej gęsty sos z owoców i warzyw do potraw mięsnych i
wegetariańskich. Jak podaje ciocia Wiki: „W Polsce odpowiedniki
sosów typu chutney znane były od bardzo dawna (pojawiają się
nawet przepisy z XVII w.) pod nazwą gąszcze” (klik).
Zawsze lubiłem połączenie mięsa i
słodko/ostrych smaków. Na początek zdecydowałem się na chutney
mango. Właściwie to planowałem zrobić sałatkę z piersi
kurczaka, rukoli i mango, ale przypomniałem sobie o chutney'u i
postanowiłem zaryzykować:) Eksperyment uważam za bardzo udany.
wtorek, 3 września 2013
Cevapcici
To już ostatni przepis z cyklu
Chorwackich obiadków dwojga blogerów. Niestety pozostałe potrawy
nie doczekały się zdjęcia – jedliśmy przeważnie wieczorem i
było słabe światło, a szanse na to, żeby zachować chociaż
odrobinę na drugi dzień były mizerne:) Wspólne gotowanie tak nam
się spodobało, że zastanawiamy się nad nowym cyklem – np.
obiady sobotnie dwojga blogerów.
Cevapcici (a
właściwie Ćevapčići) jest potrawą znaną nie tylko w Chorwacji. Jak podaje ciocia Wiki
jest to „danie mięsne pochodzenia bałkańskiego, sporządzane w
wielu lokalnych odmianach. W Albanii występuje pod nazwą qofte,
w Bośni jako Ćevapi,
a w Rumunii jako mititei” (klik).
Robi się je z mięsa mielonego z dodatkiem czosnku i dużej ilości
przypraw. W restauracjach podają je przeważnie dość ostre, a my
zrobiliśmy wersję light ze względu na małą I oraz szkodniki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)