Głównym powodem, przez który nie lubię pieczenia ciast, jest
konieczność ścisłego trzymania się przepisu. Przy każdym innym
daniu można polegać na chłopskim rozumie (lub kobiecej intuicji –
zależy co kto posiada) i eksperymentować ze składnikami. Przy robieniu ciasta musimy ograniczyć naszą fantazję do wyboru rodzaju kremu, polewy, dodania bakalii lub rodzynek
itp. Jeśli zaczniemy zmieniać proporcje podstawowych składników,
nasz wypiek jest raczej skazany na porażkę.
Ciasto marchewkowe początkowo uznałem za egzotyczny wynalazek, jednak gdy je pierwszy raz spróbowałem, bardzo przypadło mi do gustu. Zachowuje świeżość przez kilka dni, jest dość wilgotne ale nie zakalcowate. Jest to wypiek,
który zagości jeszcze niejeden raz na naszym stole. Poniższy przepis dostałem od siostry. Właściwie jedyną modyfikacją, jaką wprowadziłem, była zmiana sody na proszek do pieczenia. Przełożyłem
je kremem do karpatki z paczki (takim bez gotowania). Następnym
razem planuję zrobić krem mascarpone, zastanowię się też nad
dodaniem rodzynek – takie eksperymenty ;)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciasto marchewkowe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ciasto marchewkowe. Pokaż wszystkie posty
środa, 9 stycznia 2013
poniedziałek, 12 listopada 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)